O MNIE       O PROJEKT i...      O FREEDOM    O TAFTYLI

środa, 29 maja 2013

Długi weekend

Może ktoś trafi w czasie długiego weekendu do takiego miłego miejsca.



Życzę miłego wypoczynku:)

poniedziałek, 27 maja 2013

I po rękoczynach


Nie ma się co oszukiwać - nie był to nasz sukces komercyjny:))


środa, 22 maja 2013

Rękoczyny


U nas rośnie góra poduch.
Przygotowania do Rękoczynów w pełni.
Serdecznie zapraszamy.
Szukajcie nas pod nazwą Taftyli:)

Dom Historii Podgórza, ul. Limanowskiego 13, Kraków
25 maja 2013 (sobota), godz. 10.00-18.00


PS
Przepraszam Was najmocniej, ale chyba będę musiała, a raczej chcę, zmienić troszeczkę formułę bloga.
Wiecie, że zajmuję się przeróżnymi działalnościami, nie tylko projektowaniem wnętrz. Prowadzę sklep (freeDOM). Od niedawna zajmuję się też drobnym wytwórstwem (Taftyli). Dużo się dzieje, a ja się rozdrabniam. Zaczyna mi to trochę ciążyć. Dlatego bardzo chciałabym te wszystkie tematy połączyć.

Mam nadzieję, że wybaczycie mi, że teraz ten blog będzie bardziej "mój":))



poniedziałek, 13 maja 2013

Kawiarenka

Tamtego dnia kiedy robiłam zdjęcia było słonecznie i ciepło. 
Idąc nazbierałam trochę kwitnących gałązek. 
To był miły dzień w przeciwieństwie do dzisiejszego, ponurego.

Wnętrza poniżej to dalsza, kawiarniano-klubowa cześć Hamsy. Miała być kontynuacją głównego lokalu, ale w bardziej niezobowiązującym klimacie.
Chodziło o to, żeby spokojnie rano napić się kawki, a wieczorem zmyślnego drinka. 
Żeby można było wyświetlić sobie slajdy (na ekranie, który w momencie kiedy robiłam zdjęcia jeszcze nie zawisł:), wystawić swoje obrazy, zagrać swoją muzykę.

To co łączy obydwie Hamsy to tło: 
wykończenie ścian - biała farba wapienna, duża ilość zieleni, podobne stoliki, zdjęcia na ścianach (tym razem ze współczesnego Kazimierza, a nie z Tel Awiwu i drukowane na tkaninach, a nie na blachach).

W tym lokalu pracowało się nieco inaczej niż w poprzednim. Przypadek odgrywał tu dość dużą rolę.
Nie zawsze dostawałam to co chciałam:) 
Najbardziej nie dostałam baru. Jest piękny, bielony, jesionowy, a bardzo chciałam biały, betonowy (takie nawiązanie do starej kuchni i zapiecka miało być, ale nie wyszło)
Stołki przy barze również miały być prostsze, ale znalazły się akurat inne:)
Pozostałe krzesła to też lekko okiełznany spontan.
Ogólnie jest prawie wszystko to co miało być:) 

Ciekawe czy taka słodsza Hamsa też Wam się spodoba?


Ta biała plama powyżej to moja siostra •dot•.
Ona zajęła się wyszukaniem i uszyciem wszystkich potrzebnych tkanin.
Po wielu, wielu wizytach w okolicznych ciucholandach zgromadziła materiały na kołderki leżące na paletach. Z potarganych resztek zrobiła lampy nazwane przez nas "meduzami" (te stojące). 
Największy horror przeżyła przy wiszących abażurach. Uszycie takich kilometrów tkaniny to jedno (najmniejsza lampa ma 80 cm, a największa aż 130 cm średnicy), ale zabarwienie ich na odpowiedni kolory to druga sprawa, zwłaszcza gdy ja ten kolor akceptuję:P
Kiedy siostrze wydaje się, że wszystko jest na dobrej drodze, wpadam ja:)) Robię szybciutką korektę koloru i wypadam. Ona przeżywa krótkie załamanie nerwowe, idzie po cuchnący i szkodliwy, na wszystkie możliwe sposoby, odplamiacz i próbuje dla mnie złamać kolory. Trwa to ok jednego dnia. 
Co jakiś czas sprawdzam czy żyje. Przeżyła. Ja też (siostra po ace była lekko osłabiona, a potem złość jej przeszła) 
Lampy i kołderki bliżej możecie obejrzeć jeszcze tutaj, na blogu poświęconemu naszemu rękodzielnictwu. Na taftyli zobaczycie też etapy powstawania. Zapraszamy serdecznie. 

Ta wystemplowana łapa ma być częściowo przykryta białym ekranem.

Dorota zrobiła te lampy ładnie cieniowane, ale wiecie lokale żyją swoim życiem. Nie chciało nam się już odwiązywać tego wszystkiego, co "narosło" kiedy nas nie było.

Roślinami tym razem zajmowały się florystki z City Flowers.


Zdjęcia na ściany zrobiłam sama z wyjątkiem "fortepianisty", którego autorką jest Dominika, ale pozwoliła mi je troszkę przerobić.



A w barze moje stempelki "oczka". Skąd oczka? W logo Hamsy "skradziono" oko, które zazwyczaj występuje na środku tego znaku. Chciałam, żeby wróciło:)

Pozostałe zdjęcia możecie zobaczyć tutaj.

czwartek, 9 maja 2013

Nazdrowje!

Przez blog Wabi Sabi trafiłam do sztokholmskiej restauracji Nazdrowje.
Projektant Richard Lindvall zauroczony surowością polskich fabryk stworzył to wnętrze.
Użył materiałów, które bardzo lubię: miedź, beton, stal i moje ukochane białe płytki.

Polska może inspirować!

Więcej zdjęć znajdziecie na stronie autora.